Trzeba być odważnym i wierzyć w siebie i za wszelką cenę dążyć do spełnienia swoich marzeń.

Wszystkie barwy studiów artystycznych

Gdybyśmy chcieli wskazać, co najczęściej towarzyszy aktowi twórczemu, powiedzielibyśmy zapewne, że są to emocje. Czy tylko one wystarczą jednak, by nasze dzieła znaczyły Więcej niż zapis ulotnych wrażeń? Głos artysty niejednokrotnie ma większe znaczenie od głosów tych, którzy rządzą światem. Ewelina Kołakowska – artystyka i doktorantka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podkreśla: Trzeba być odważnym i wierzyć w siebie i za wszelką cenę dążyć do spełnienia swoich marzeń. To wystarczy. Dzięki studiom artystycznym możemy szlifować diament, który każdy z nas nosi w sobie. Trzeba jedynie odnaleźć go zawczasu i zechcieć przekuć w brylant.

 

Nie od dziś wiadomo, że studia artystyczne zarezerwowane są dla nielicznych osób. Kiedy odkryła Pani swoją pasję i co sprawiło, że zechciała Pani przekuć talent w wykształcenie?

W moim przypadku zaczęło się jeszcze przed rozpoczęciem edukacji. Rysowałam ciągle i powtarzałam, że chcę być artystką. To, że talent przełożył się na wykształcenie, jest zasługą moich najlepszych na świecie rodziców. To oni we mnie wierzyli i mi zaufali. Poświęcali swój czas na to, żeby ze mną pracować, zapisali mnie na zajęcia plastyczne do Miejskiego Domu Kultury. W wieku 15 lat podjęłam decyzję, żeby uczyć się w Liceum Plastycznym im. Constantina Brancusi w Szczecinie, prawie 100 km od rodzinnego domu, ryzyko było duże, ale rodzice mi zaufali i pomogli.

 

Kto stanowi dla Pani największą inspirację artystyczną i dlaczego?

Powiedziałabym raczej, co stanowi największą inspirację. Są to moje ambicje i chęć przekraczania własnych granic. Wymagam od siebie bardzo dużo, często słyszę, że za dużo. Lecz zawsze powtarzam w duchu słowa Jana Pawła II “Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Jeśli chodzi o inspirację innego artysty, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Fascynuje mnie wielu twórców, reprezentujących różne style artystyczne (np. Gerhard Richter, Otto Dix, Hans Bellmer, Franciszek Starowieyski). Nie próbuję jednak naśladować ich twórczości. Główną inspiracją jest dla mnie ich konsekwentna praca, ciągłe poszukiwanie i odkrywanie swojej twórczości na nowo.

 

Ewelina Kołakowska Toruń

 

Pani prace są odważne, zmysłowe, ale też niejednokrotnie bardzo mroczne. Dotykają tego, co najbliższe ludzkiemu istnieniu. Co ukształtowało zatem Pani artystyczną ścieżkę? Skąd czerpie Pani inspiracje?

Akt twórczy jest zapisem uczuć i emocji, które przemijają, które mogę w każdej chwili stracić lub takich, których chcę się pozbyć, aby oczyścić się z natłoku negatywnej energii. To, kim jesteśmy i co chcemy przekazać, kształtuje nasze doświadczenia. Często są one negatywne, traumatyczne. Od nas samych zależy czy pogrążą nas one w smutku, czy przekujemy to w coś kreatywnego.

 

Czy ma Pani jakieś szczególne rytuały związane z pracą artystyczną? Od czego zaczyna Pani dzień w pracowni, co jest dla Pani twórczym impulsem?

Mało to oryginalne, ale dzień (a czasem noc) w pracowni zaczynam od gorącej, czarnej kawy. Ciężko jest mi określić moment, w którym zaczyna się proces twórczy. Impulsem może być wspomnienie, wydarzenie, tęsknota. Cały czas w myślach przewijają mi się obrazy i zdarzenia. Podczas rozmów zapamiętuję poszczególne słowa, które rozbrzmiewają w głowie nieustannie dopóki ich nie zmaterializuję na płótnie bądź graficznej matrycy. Zapamiętuję spojrzenia, gesty, ale przede wszystkim dotyk. Zbieram te wszystkie elementy i nawet nie wiem kiedy, mam już szkic, a zaraz po tym stoję przy płótnie. Kiedy już tworzę, to nie wyobrażam sobie tego procesu w towarzystwie kogokolwiek. Absolutna samotność jest podstawą.

 

Czy mogłaby podzielić się Pani radami z osobami, które zastanawiają się, czy studia o profilu artystycznym są dla nich? Czy jesteś jakaś recepta, która pozwoli odkryć swoje predyspozycje? Czy sam talent jest wystarczający?

Bardzo dobre pytanie. Chociaż każda osoba to indywidualny przypadek i mogę podzielić się spostrzeżeniami z mojej perspektywy. Przez cztery lata edukacji we wspomnianym Liceum Plastycznym poznałam wyjątkowego artystę, nauczyciela rysunku i malarstwa, pana Stanisława Kokolusa. Był bardzo wymagający i surowy przy ocenie. Zawsze powtarzał “Talent to tylko 30 procent, reszta to bardzo ciężka praca”. Te słowa sprawiły, że nabrałam pokory. Odpowiadając na pytanie, sam talent nie jest wystarczający, jeśli nie będziemy stale go szlifować. Jeśli już ktoś zastanawia się nad podjęciem decyzji o szkole lub studiach o profilu artystycznym, nie trudno teraz znaleźć informacje o uczelniach, konsultacjach dla kandydatów, zajęciach plastycznych. Trzeba być odważnym i wierzyć w siebie i za wszelką cenę dążyć do spełnienia swoich marzeń. To wystarczy.

 

Ewelina Kołakowska prace

 

Dlaczego wybrała Pani studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu?

To długa historia i myślę, że będzie również nawiązywać do poprzedniego pytania. Zdecydowałam się na WSP UMK w Toruniu, bo początkowo chciałam studiować konserwację dzieł sztuki, bo – jak wiadomo – ten kierunek na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika zalicza się do najlepszych w Polsce.

Dlaczego konserwację? Bo w większości przypadków, młody człowiek wybiera kierunek studiów ze względu na to, czy jest przyszłościowy lub czy znajdzie po nim dobrą pracę. Przyjechałam więc na konsultacje z teczką prac i na szczęście spotkałam wykładowców, którzy przekonali mnie do studiowania grafiki. To było kolejne wyzwanie w życiu, ponieważ od tej pory spotykam się z pytaniem „A z tej grafiki to da się żyć?”. Otóż tak, da się żyć. Grafika to nie tylko praca twórcza sama w sobie, ale i praca projektowa, a to rozwija naszą kreatywność. Po takich studiach można pracować w wielu różnych branżach. Uważam nawet, że te studia dają dużo więcej możliwości. Myślę, że wpływ na to, kim się stajemy, ma to, ile sami od siebie wymagamy i czy pracujemy na 200%. Czy korzystamy z warunków, jakie oferuje nam Uczelnia. Na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu nasi profesorowie to przede wszystkim wybitni artyści oraz historycy sztuki. Starałam się z pokorą słuchać uwag każdego z nich, ale mimo wszystko nie zatracić swojej wrażliwości i tego, co sama chcę przedstawić. Jest tylko jeden warunek: “Talent to tylko 30 procent…”

 

Obszar badawczy, którym zajmuje się Pani na studiach doktoranckich, jest wyjątkowo innowacyjny, chociaż z drukiem 3D stykamy się już od jakiegoś czasu i dostrzegamy jego możliwości. Jak według Pani jest jego wpływ na współczesną grafikę?

Istnieją różnice w postrzeganiu i odczuwaniu wszystkiego, co nas otacza, a proces graficzny jest badaniem stanu, badaniem przemian. Myślę, że nowe technologie, oprócz tego że determinują rozwój, także przyczyniają się do eksploatowania tradycyjnego warsztatu. W poszukiwaniu analogii między grafiką warsztatową, którą się zajmuję, a grafiką cyfrową, którą z kolei żywo się interesuję, stwierdzam, że jedno i drugie medium występuje jako duet w próbie analizy i syntezy świata wizualnego. Era cyfrowa, która przeniknęła do świata grafiki warsztatowej, przyczyniła się do nowych sposobów myślenia, do opatentowania nowych technik, które wyewoluowały z grafiki artystycznej. Nowe technologie w grafice, obejmujące pojawienie się: laserów, wielkoformatowych drukarek czy ploterów, programów komputerowych, tabletów, a w tym przypadku druku 3D nie dezawuują technik tradycyjnych, a raczej łączą się z nimi w interdyscyplinarnym kontekście. Oba media płynnie współgrają na płaszczyźnie formułowania i realizacji konkretnych idei. Dla mnie, jako adeptki grafiki warsztatowej (wychowującej się w dobie rozwoju cyfryzacji), istotne jest poruszanie tematu łączenia jednej techniki z drugą. Myślę, że próba wykonania matrycy za pomocą programu graficznego i druku 3D, może być przełomowa dla grafiki artystycznej i zapisać się na kartach historii sztuki. Nie jestem w kontrze do tradycji warsztatu, ale szukam nowych sposobów tworzenia matrycy. Zastanawiam się i badam, jak uzyskać efekt korundu czy miedziorytu za pomocą programu graficznego, następnie, jakie możliwości daje mi matryca wydrukowana w technologii 3D. Wiem, że nie uzyskam ich w sposób tradycyjny. W przyszłości chciałabym, aby wymyślona przeze mnie technika graficzna została włączona do kanonu grafiki artystycznej.

 

Co było dla Pani największym zaskoczeniem podczas studiów?

Było to jedno bardzo duże, ale i pozytywne zaskoczenie. Świetny uniwersytet, gigantyczna placówka, elitarny Wydział Sztuk Pięknych, wybitni profesorowie i twórcy. Ja jedna z małej miejscowości mogłabym pozostać niezauważona, a jednak. władze wydziału zawsze były (i są) dla mnie wsparciem. Zawsze pomocni, można na nich polegać. To bardzo wiele znaczy dla początkującej artystki. Dobry kontakt z mądrymi i wykształconymi osobami daje poczucie bezpieczeństwa na drodze do kształtowania siebie. Kontynuuję swoje projekty artystyczne, obecnie w ramach Interdyscyplinarnej Szkoły Doktoranckiej „Academia Copernicana" z polskim promotorem i zagranicznym koopromotorem. To kolejna możliwość rozwoju, którą oferuje mój wydział i uniwersytet toruński, tak więc przede mną praca, kolejne realizacje i wystawy…

 

 

(am)