SPEŁNIAĆ MARZENIA, BYĆ JAK APPLE

SPEŁNIAĆ MARZENIA, BYĆ JAK APPLE

SPEŁNIAĆ MARZENIA, BYĆ JAK APPLE

O PERSPEKTYWACH I AMBICJACH W BRANŻY KOSMETYCZNEJ OPOWIADAJĄ MAGDALENA IGAŃSKA I DARIUSZ MALACZYŃSKI, WŁAŚCICIELE INDIGO NAIL LAB.
Justyna Pabisiak: Skąd wziął się u mężczyzny pomysł na firmę zajmującą się kosmetykami dla kobiet?
Dariusz Malaczyński: Od ponad piętnastu lat jestem związany z branżą kosmetyczną. Zaznaczam w niej swój męski punkt widzenia.
Magdalena Igańska: A od sześciu lat współpracujemy ze sobą. Interesuję się marketingiem i już na studiach myślałam o tym, żeby tworzyć własny brand. Los chciał, że jest to marka kosmetyczna.
J. P.: Jaka jest więc geneza firmy Indigo?
M. I.: W 2008 roku, kiedy zaczynaliśmy, rynek był bardzo mocno nasycony. Postanowiliśmy jednak spróbować i pokazać własny punkt widzenia w podejściu do kosmetologii. Na szczęście udało się nam przełamać panujący status quo i stworzyliśmy markę, która wyróżnia się na rynku. Połączyliśmy doświadczenie Darka i moje świeże spojrzenie. Oboje byliśmy nastawieni na maksymalny rozwój firmy. Pracowaliśmy po dziewiętnaście godzin dziennie.Staraliśmy się zbudować lojalny i wartościowy team poprzez wybór odpowiednich szkoleniowców i dystrybutorów, z którymi można radzić sobie w każdej sytuacji. W ten sposób Indigo wkroczyło na rynek.
J. P.: Dokąd docierają państwa kosmetyki?
M. I.: Jesteśmy obecni w dwudziestu pięciu krajach w Europie, w siedmiu stanach Australii, Kanadzie, w RPA.
J. P.: A jak wyglądają szkolenia w państwa w firmie?
D. M.: Droga do sukcesu jest zawsze drogą w budowie, dlatego nie osiadamy na laurach i – pomimo zdobytego doświadczenia – ciągle się szkolimy. Instruktorzy Indigo reprezentują najwyższy poziom, o czym może świadczyć chociażby to, że w marcu tego roku zdobyliśmy pięć pucharów
na Mistrzostwach Europy Nail Pro w Wilnie. Trzy dni temu wróciliśmy z Mistrzostw Świata Nailympia 2015 w Londynie, gdzie zdobyliśmy szesnaście medali z trzydziestu dwóch, które były do zgarnięcia.
J. P.: Od czego pochodzi nazwa firmy?
M. I.: Indigos to barwniki, pigmenty. Tworzymy niepowtarzalne kolory, którym ciężko się oprzeć, a ich nazwy zapadają w pamięć. Miło jest usłyszeć rozmowę nieznajomych kobiet, które polecają sobie nasze produkty.
J. P.: Czy państwa produkty są testowane na zwierzętach?
D. M.: Absolutnie nie.
J. P.: Co mogą powiedzieć dłonie o człowieku?
M. I.: Żyjemy w czasach, w których paznokcie to sposób na ekspresję osobowości. Długie, kolorowe, najczęściej w kształcie migdałka, znowu są modne. Takie osoby jak Rihanna i Kate Perry w znacznej mierze przyczyniły się do powrotu długich paznokci do popkultury.
J. P.: Do jakich kobiet kierowana jest państwa oferta?
M.I.: Do wszystkich kobiet, które dbają o dłonie i lubią od czasu do czasu zaszaleć. Życie jest za krótkie na nudne paznokcie.
J. P.: Jakie cechy cenią państwo u swoich pracowników?
D. M.: Kreatywność, odpowiedzialność, inteligencję. Nie jestem typowym szefem w swetrze. W pracy panuje luźna atmosfera, ale jednocześnie kładziemy wysoki nacisk na realizację projektów w terminie. Nasi pracownicy to często ludzie w naszym wieku, szybko uczą się, jakie rozwiązania są dla nas satysfakcjonujące. Rozumieją pomysły i strategie, które wdrażamy.
J. P.: Jak radzą sobie państwo z konkurencją?
D. M.: Lepiej byłoby zapytać, jak konkurencja sobie radzi, od kiedy Indigo pojawiło się na rynku... Działamy z rozmachem, nasi graficy oraz specjaliści od kreacji mają pracę poukładaną na trzy miesiące do przodu. Działamy w charakterystycznym stylu. Wiemy, jak ma wyglądać Indigo za kilka lat, i konsekwentnie do tego dążymy.
J. P.: Czy mają państwo czasami dość swojej pracy?
M. I., D. M.: Nigdy.
J. P.: Jaki jest plan na najbliższe pięć, dziesięć lat?
D. M.: Spełniać marzenia. Być jak Apple.
 
Tekst Justyna Pabisiak
 
źródło: prawcujewlodzi.pl

Komentarze (0)